W tęsknym oczekiwaniu na Chrystusa
To dziwny rok. Zaczął się niewinnie, chociaż już 2 stycznia prasa donosiła o tajemniczym wirusie, który pojawił się gdzieś w Chinach. Większość z nas, nawet nie zwróciła na niego uwagi. Kolejne tygodnie przynosiły coraz dziwniejsze wieści z Państwa Środka – zamknięcie Wuhan, wyrywkowe kontrole temperatury, budowane pospiesznie szpitale, zaspawywanie drzwi wejściowych do domów, kwarantanna. My, w Europie litowaliśmy się nad biednymi Azjatami, którzy, jak niektórzy twierdzili, mają inaczej wykształcone płuca, więc nowy wirus dotyka ich dotkliwiej. Posyłaliśmy maseczki i inne artykuły medyczne zupełnie nie dopuszczając do siebie myśli, że wirus w globalnym świecie może dotrzeć do nas. Nagle w statystykach wystrzeliła Lombardia a za nią poszła północ Włoch. Ubolewaliśmy nad decyzją włoskiego episkopatu o wstrzymaniu mszy świętych. I tak dotarliśmy do początku marca, do początku Wielkiego Postu. Pierwszą ofiarą koronawirusa stały się szkoły, kościoły dołączyły wkrótce. I oto jesteśmy w świętym czasie Triduum Paschalnego, wyjątkowo bez spowiedzi wielkanocnej, bez uczestnictwa w niedzielnych mszach, nabożeństwach drogi krzyżowej i Gorzkich Żali. Nasza aktywność religijna przeniosła się do telewizji i internetu – kiedyś casus zarezerwowany tylko dla obłożnie chorych. Może to znak od Boga, byśmy skupili się nad własnym zbawieniem, nad własną religijnością, nad osobistym przeżywaniem Męki Pańskiej, byśmy doświadczyli samotności i opuszczeniu Boga, tej nocy ciemniej, którą przeżywali mistycy. Może to pora zobaczyć Boga bez oprawy liturgii, bez tych wszystkich ludzkich ornamentów, w które przez tysiące lat ubieraliśmy Tajemnicę Najświętszego ze Świętych? Może to czas osobistego większego skupienia się na bliźnich, którzy potrzebują pomocy? A może to czas ciszy tego rozbawionego świata, który nawet w czasie Wielkiego Postu rozbrzmiewał dyskotekami, koncertami i widowiskami? Przeżyjmy te przymusowe rekolekcje z pokorą i z nadzieją, że światło Chrystusa może rozjaśnić nawet najciemniejszy mrok, że nawet doświadczenie Hioba Bóg może przemienić w radość. Spędzając to Triduum na modlitwie i refleksji w rodzinnym gronie, spójrzmy wstecz na nabożeństwa tego świętego czasu, w których mogliśmy osobiście uczestniczyć. Obejrzyjmy i zatęsknijmy za Jezusem eucharystycznym, za murami rodzinnego kościoła, za znajomymi twarzami naszych współbraci, za głosem naszego pasterza…