Boże witraże
Chyba większości z nas świętość kojarzy się ze świętym spokojem, statycznością i nudą. Nic bardziej mylnego! Większość znanych nam świętych wiodła życie “na pełnej petardzie” – wystarczy przywołać żywoty choćby tych największych: św. Pawła, św. Augustyna czy św. Alberta Chmielowskiego. Jak każdy z nas, święci oddychają powietrzem skażonym przez szatana, lecz pozwolili Bogu dotknąć ich życia i walczyli z grzechem, nigdy nie tracąc z oczy ścieżki życia nakreślonej przez Jezusa w ośmiu błogosławieństwach. Święci w swej pokorze spychają na bok swój egoizm i nienawiść by zrobić w swym sercu miejsce dla Boga. Błogosławieństwa nie są heroicznymi aktami wymagającymi nadludzkich mocy, ale są postawami dla tych, którzy przeżywają próby i zmęczenie codziennego życia. Ojciec święty Franciszek porównał świętych kiedyś do witraży, które wpuszczają światło w różnych odcieniach – święci to zarówno pustelnicy, jak i biskupi, ubogie siostry zakonne i ojcowie kościoła, męczennicy i chrześcijańscy rodzice. Zostali świętymi nie dlatego, że byli dobrzy, ale pozwolili, by świętość Boga dotknęła ich życia. Świętymi są nie tylko ci, którzy oficjalnie zostali ogłoszeni przez Kościół, ale wszyscy ci, którzy wiedli prosty i ukryty żywot, których mogliśmy nie znać osobiście, a którzy przez swą codzienność pozwolili Bogu działać w świecie. Być może prochy wielu z nich czekają na zmartwychwstanie również na naszym parafialnym cmentarzu, który odwiedziliśmy dziś w uroczystej procesji.
Wideo (po raz pierwszy na tej stronie w 4K):
Galeria: