“Ja pod dawnemu moc twoja i siła” – odpust MB Częstochowskiej 2024
26 sierpnia 2024 r. w Kościele Matki Bożej Częstochowskiej w Mirowie odbyła się uroczysta suma odpustowa, którą celebrował wyjątkowy gość – ks. prof. URad. dr Grzegorz Zieliński, wikariusz sądu kościelnego w Radomiu. Liturgia rozpoczęła się śpiewem „Jak szczęśliwa Polska cała”, a następnie ks. Zieliński wygłosił homilię, w której podkreślił, jak ważna jest obecność Matki Bożej w życiu każdego Polaka. Po Mszy Świętej odbyła się procesja z Najświętszym Sakramentem, w której licznie uczestniczyli parafianie, modląc się i dziękując za opiekę Matki Bożej Częstochowskiej.
Ks. Zieliński, kapłan diecezji radomskiej od 2006 roku, jest doktorem prawa kanonicznego i magistrem teologii. Ukończył studia prawnicze na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie, zdobywając stopień doktora obojga praw. Prowadził także badania z zakresu prawa międzynarodowego i praw człowieka w USA. Uhonorowany nagrodą za najlepszą rozprawę doktorską, obecnie jest adiunktem na Uniwersytecie Technologiczno-Humanistycznym w Radomiu, gdzie prowadzi badania i zajęcia z prawa. Pełni funkcję wiceprzewodniczącego Rady Uczelni UTH oraz wykłada prawo kanoniczne na KUL i w Wyższym Seminarium Duchownym w Radomiu. Od 2016 roku jest sędzią Sądu Kościelnego diecezji radomskiej, a od października 2022 roku pełni funkcję wikariusza sądowego.
Kazanie ks. prof. URad. dr Grzegorza Zielińskiego:
Drodzy bracia i siostry, stajemy dzisiaj w zachwycie przy Matce Bożej, obchodząc ten piękny odpust wasz parafialny i Uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej. Zechciejmy, drodzy, raz jeszcze zapoznać się z tą cudowną, niezwykłą biografią naszej Matki, która tutaj na naszych polskich ziemiach ma swój tron, która go założyła, ma polską stolicę, jest znana na całym świecie. Wiemy dobrze, że przywędrowała do nas w 966 roku, kiedy na tych ziemiach wbito po raz pierwszy znak krzyża, bo nie wolno nigdy Matki Bożej oddzielać od jej Syna. Polska jest narodem chrześcijańskim, jest narodem katolickim i trudno, żeby Maryja nie miała szczególnego miejsca.
Od tego czasu to pokazywała, udowadniała, że ona nie tylko jest, ale jest szczególnie związana z tym narodem, z naszym narodem, który wziął ją za swoją Matkę. Pozwólcie, drodzy, abyśmy sobie to dobrze przypomnieli, uświadomili.
Kilka takich punktów:
Po pierwsze, drodzy, jesteśmy w wieku XV. Może historycy tutaj się nie zgadzają do końca, ale pojawia się „Bogurodzica dziewica, Bogiem sławiena Maryja. U twego Syna, Gospodzina, Matko zwolena Maryja”. Przecież najstarszy rękopis tego dzieła, drodzy, to jest 1407 rok. Już ją znano w 1407 roku. Według Michała Bobrzyńskiego, słynnego historyka i księgarza, pieśń ta była śpiewana tam pod Grunwaldem. Wiemy na pewno, że śpiewano tę pieśń w czasie koronacji Władysława Warneńczyka, wiemy na pewno, że śpiewano ją pod bitwą pod Warną w 1444 roku. W ogóle uważa się tę pieśń za nasz hymn narodowy, hymn dynastii Jagiellonów. Mamy więc pierwszy hymn, który właśnie wysławia Maryję.
I przychodzą kolejne czasy, kolejne wieki. Chcę dzisiaj wspomnieć o wieku XVI. Grzegorz z Sambora, renesansowy poeta, napisał taki piękny poemat właśnie „Częstochowa”. Piękny poemat „Częstochowa” z 1568 roku, napisany po łacinie, a potem przetłumaczony na polski. Ale chyba najpiękniejsze tłumaczenie to z XIX wieku. I tylko jedną strofę. Posłuchajcie, jak pięknie wysławia Matkę Bożą Częstochowską:
„To nie tylko Polacy w święte mury śpieszą,
I Litwini pobożni gęstą idą rzeszą,
Mieszkańcy gór naszych i całe narody,
Z Moskwy hołdy swoje namioty rozbijają,
Mazur złocisty stawia szałasy odmienne,
Tu możni morawianie bogaci, Węgrzy,
Podlasi, Niemcy, Słoweńcy, Rus z Pomorza,
Wołosi, zzi mnóstwo idzie ludzi bo tak”.
Nawet w czasach Potopu Szwedzkiego, kiedy o Jasnej Górze i Matce Bożej Częstochowskiej mówiono pogardliwie, Szwedzi mówili, że cała Polska już się poddała, tylko ta Jasna Góra, mówią „ten kurnik się nie poddał”. To właśnie wtedy, w chwili grozy, nasz król Jan Kazimierz oddaje w nadziei Maryi Rzeczpospolitą i woła: „Boga człowieka Matko Najświętsza, Dziewico, do najświętszych stóp Twoich przypadam, Ciebie za patronkę moją i za Królową państw moich obieram”.
Drodzy, od tego momentu, od tych słów, od Jana Kazimierza, Maryja stała się naszą Królową. Od tego momentu każdy następny król przybywał do Częstochowy na Jasną Górę, żeby oddać jej pokłon. Od tego momentu każdy z nich przebywał i pytał się, czy jest godny nosić polską koronę. Jeden nie chciał przyjechać i nie przyjechał, i historia tak sprawiła, że był świadkiem rozbiorów Polski.
Wiemy dobrze, jak nasz naród jest związany z Matką Bożą Częstochowską. Wiemy dobrze, kilka dni temu, kilkanaście dni temu wspominaliśmy przecież 15 sierpnia, doświadczyliśmy Cudu nad Wisłą za przyczyną Matki Bożej, przez wstawiennictwo. Owszem, dzisiaj już świętego Andrzeja Boboli, którego relikwie też macie w tej świątyni, błogosławionego Władysława z Gielniowa, patrona Warszawy. Sam marszałek Piłsudski później, tej walce z kardynałem Krakowa, kiedy rozmawiał, to miał powiedzieć: „Eminencjo, sam nie wiem, jak żeśmy wygrali tę wojnę”, ale wiedział dobrze, rozbitek Armii Czerwonej powiedział: „Myśmy tam widzieli Matkę Bożą, ona nas pokonała”. Kochani, miejmy świadomość, że wstępujemy w to miejsce, że nie było sprawy narodowej, której nie przedstawiano Matce Bożej z Jasnej Góry.
Druga myśl, drodzy, w naszym dzisiejszym zatrzymaniu się przy Matce Bożej, to jest taka, że trzeba powiedzieć, kochani, że żadna kobieta nie zrobiła takiej kariery jak Matka Boża. Dokładnie tak. Patrzcie, 2000 lat po jej życiu, w naszym kraju, który jest zupełnie odmienny od tego kraju, gdzie żyła Matka Boża, w tygodniu i w dniu poprzednim, tak jak dzisiaj, mamy poniedziałek, ludzie przychodzą do kościołów, żeby wspólnie obchodzić jej święta, uroczystości.
Patrzcie: 1 stycznia – Matki Bożej Rodzicielki, 3 maja – nawet jak na tygodniu – Królowej Polski, 15 sierpnia – Wniebowzięcie, 26 sierpnia – Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej, 8 grudnia – Niepokalane Poczęcie. A przecież nawet do brata czy do siostry na imieniny to przychodzimy, ale pamiętamy, że 8 września jest święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. To jest niesamowita sprawa w historii, drodzy, że nikt nie zrobił takiej kariery jak ta kobieta z małej wioski Nazaret, wioski tak małej, że w ogóle nie wspominano tej wioski w Starym Testamencie, że nie było podstaw, żeby ktoś taki wybił się na kogoś ważnego, wielkiego.
I ta kobieta, właśnie ta kobieta, zgodziła się na przyjęcie Syna Bożego, ona powiedziała „niech mi się stanie według słowa twego” i dzisiaj, patrzcie, drodzy, po 2000 lat jest na ustach i pieśni, jest na ustach nas wszystkich i w sercach naszych wszystkich. I przedstawiają ją i malarze, i rzeźbiarze, pod jej wezwaniem, drodzy, jest wzniesionych ponad 2000 kościołów. 2000 parafii ma za swoją patronkę Matkę Bożą Częstochowską. I wasza, kochani, jest jedną z tych. Wasza parafia, wasza wspólnota, która też rozkwita, o którą się troszczycie. Wiem, że ksiądz Jan jest bardzo szczęśliwy, że tutaj jest. Kiedy pojawia się w pracy w sądzie, wielokrotnie o was opowiada, o tej wspólnocie, jak się cieszy tutaj pracą duszpasterską, jak jesteście chętni i owocnie pomagacie w prowadzeniu tej parafii. Ale to wszystko przedstawcie Matce Bożej.
Patrzcie, całe miasta, zwłaszcza we Włoszech, czy Francji, czy Portugalii, jakże chętnie ludzie nadają imiona: Maria, Marian. To jest coś niesamowitego, drodzy, absolutnie coś niesamowitego z punktu widzenia historycznego. Jest to fenomen. Jeśli patrzy się na to, że dodaje się do tego objawienia, że ludzie przychodzą, aby doświadczyć obecności Matki Bożej, czy jeżdżąc do naszej polskiej Częstochowy, gdzie mamy wizerunek ikony Matki Bożej cudami rozsławionej na całym świecie.
To jest ta druga myśl, drodzy, w czasie naszego odpustu, abyśmy obchodząc tutaj uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej, mieli świadomość, że jeśli będziemy pełnili wolę Bożą, to nie bójcie się, nie zmarnujecie życia. Bo Maryja dochodzi do takiej wielkości tylko dzięki temu, że mówi „niech mi się stanie według twego słowa”. Bo wiecie, kochani, dzisiaj przychodzą takie pokusy, i sami to dobrze wiecie, że człowiek sobie myśli: „Nie będę zachowywał przykazań, nie będę zważał na przykazania, nie będę szedł za Jezusem, bo ja na tym stracę w życiu. Jak ja będę wierny Panu Bogu, jak ja pójdę na religię, jak nie będę kombinował, jak nie zrobię po swojemu, to ja na tym stracę”. To jest, kochani, nieprawda. To jest naprawdę nieprawda. Patrzcie, świat kusi nas różnymi sprawami, to wszystko przemija. To, co trwa, to co robi największą karierę na świecie, to jest pełnienie woli Bożej. Maryja nam to dobrze pokazała.
Wiecie, kochani, żeby nas nie skusiło w życiu szukanie wielkości tego świata wbrew Panu Bogu. Pan Bóg nie zabrania wielkości, ale nie szukajmy tej wielkości wbrew Bożym przykazaniom, decydując się na krzywdę człowieka, czy zapominając o Panu Bogu, czy stosując nieuczciwość, czy oszustwa, czy coś innego.
No i wreszcie, kochani, trzecia myśl, ostatnia: Jest coś niesamowitego w Matce Bożej Częstochowskiej, zwłaszcza w tym wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej, że Matka Boża potrafi zastąpić nam osobę, która jest nam absolutnie najbliższa w życiu na tym świecie. A często jest to nasza własna matka. Chcę przywołać postać błogosławionego Stefana Wyszyńskiego, kardynała, kiedy Mato rodzona zmarła. Miał dziewięć lat. Po wielu latach wspominał to wydarzenie, bo pamiętał to dobrze, w takich mniej więcej słowach: „Dzień ten utkwił mi bardzo głęboko w pamięci w życiu, gdyż zbiegło się wtedy w głowie dziewięcioletniego chłopca zbyt wiele spraw. Zostałem usunięty ze szkoły tylko dlatego, że nasłuchiwałem dzwonów, czy nie zwiastują już śmierci, bo to były ostatnie godziny jej życia. Wiedzieliśmy o tym z moimi siostrami, które siedziały w szkole razem ze mną. Zostałem potem odebrany przez moją siostrę Stanisławę na polecenie ojca, ale to zdecydowało o moim usunięciu ze szkoły. Dom. Wtedy Matka powiedziała do mnie słabnącym głosem: ‘Stefan, ubieraj się’, myśląc, że mam jakieś lekarstwo. Włożyłem i poszedłem do pokoju. Matka na mnie spojrzała i powiedziała: ‘Ubieraj się, ale nie tak’. Skierowałem pytający wzrok na ojca. ‘Wytłumaczę ci to później’. To były ostatnie godziny i ostatnie słowa mojej matki do mnie. Zaraz potem zmarła. Spędziłem przy jej zwłokach całą noc, pierwszy raz bez matki. I wiecie, kochani, on wypełnił pustkę po matce Maryją i mówił potem: ‘Postawiłem wszystko na Maryję’”. I trzeba to powiedzieć uczciwie, że nie przegrał życia. Ta Matka z nieba bardzo mu pomogła, i że w sposób duchowy ten człowiek nie zmarnował życia, nie przegrał życia.
Bo zauważcie, myślę, że się zgodzicie, jedną z największych trosk, przynajmniej patrząc na tych ludzi, których znamy, to jest wychowanie dzieci. Żeby tylko te dzieci wychować, żeby się tylko te dzieci dobrze wychowały. Przecież sobie nie wyobrażamy tego, że matka umiera i zostawia dzieci małe. To się wydaje największą tragedią po ludzku, często niewytłumaczalną. Ale właśnie ta Matka Boża potrafi wziąć pod swoje skrzydła i wyprowadzić człowieka na Wielkiego.
To samo Karol Wojtyła. Dokładnie miał 9 lat, tak samo, kiedy umarła jego mama. Matka Boża staje się dla niego tak samo ważna jak matka ziemska.
Drodzy, wołajmy dzisiaj do naszej Matki Bożej Częstochowskiej: Ucz nas, byśmy zawsze wytrwali w wierze, której Ty jesteś Matką, i na Jasnej Górze w Częstochowie masz swój tron. Wołajmy dzisiaj na tej Mszy Świętej: Zauważ nasze potrzeby, nasza Matko. Bądź nam Matką, zwłaszcza wtedy, kiedy czujemy się samotni. A ona zdaje się odpowiadać nam słowami Marii Konopnickiej:
„Nigdym ja ciebie, ludu, nie rzuciła,
Nigdym ci mego nie odjęła lica,
Ja pod dawnemu moc twoja i siła
Bogu rodzica”.
Amen.
Zapis wideo: