Oddaj krew – nie bądź wysmółkiem miłosierdzia!
Kościół zaleca wiernym trzy wielkopostne praktyki: post, jałmużnę i modlitwę. O ile pierwsza z ostatnią nie budzą kontrowersji i są dość rozpowszechnione, to jałmużna wydaje się sprawiać pewne problemy w naszym społeczeństwie, które wciąż jest na dorobku i nie wykształciło praktyki pomagania uboższym. Niesłusznie kojarzy się też z rozdawaniem pieniędzy różnego rodzaju żebrakom. O takiej naiwnej świadomości pomagania pisze Janusz Korczak w reportażu z 1901r. pt. “Nędza Warszawy”, a ludzi nieumiejętnie próbujących nieść pomoc ubogim nazywa “wysmółkami miłosierdzia”:
„Wysmółek” miłosierdzia – Kiedy chłopiec przychodzi do terminu – tłumaczył mi światły rzemieślnik – to jest z początku niczym, gapą. Nawet do posyłek niezdatny, bo albo zgubi, albo odniesie nie tam, gdzie potrzeba. Dopiero po niejakim czasie z „popycha”, z „wysmółka” robi się terminatorem, czeladnikiem, wreszcie majstrem. U nas, proszę pana, większość litościwych ludzi to są „wysmółki filantropijne” – cały ogół z nich się składa, a dopiero wyjątkami są terminatorzy i czeladnicy dobroczynności, a majstrów miłosierdzia, może oni są, ale ja ich nie widziałem… Taki, uważa pan, wysmółek czasem chce najlepiej, ale kiedy nie zna się, nie umie i psuje.
Przyszły ojciec polskiej pedagogiki radził tedy :
Nieudolne ofiarowanie datku kształci dzieci na zawodowych żebraków, popiera indywidua bardzo wątpliwe, rozgorycza ludzi ciężko i uczciwie pracujących, odciąga pieniądze prawdziwie potrzebującym pomocy.
Kto nie chce być „wysmółkiem miłosierdzia”, winien:
1) tylko w wyjątkowych, nadzwyczajnych wypadkach udzielać datki na ulicy, i to nigdy dzieciom; 2) we wszystkich innych wypadkach pytać o adres, sprawdzać na miejscu prawdę słów i starać się pomóc rodzinie tak, by ją zabezpieczyć, ułatwiając znalezienie zajęcia, umieszczenie dzieci w ochronach lub innych instytucjach dobroczynnych; 3) mieć pod swą opieką parę lub kilka rodzin ubogich, dostarczając im pism, książek, zachęcając do uczenia dzieci, i niech stosunek ten nie będzie jakimś sztywnym patronatem, a przyjaźnią; 4) zapisać się na członka cieszącej się sympatią instytucji, nie zrzekając się osobistej dla jej dobra działalności. (J. Korczak “Nędza Warszawy”, cyt. za 100/X. Antologia polskiego reportażu XX wieku. Tom 1. pod redakcją M. Szczygła)
Czym więc powinna być jałmużna? Na chwilę oddajmy głos ks. Ryszardowi Groniowi z portalu JaKatolik:
Jałmużna jest praktycznym znakiem naszej wiary oraz miłości do Boga i bliźniego. Winna być praktykowana z motywów religijnych i humanitarnych, ponieważ jest jeszcze taka potrzeba wobec doświadczenia grzechu, niesprawiedliwości i krzywdy innych ludzi, którzy nie mieli tyle szczęścia, możliwości lub siły, by w wystarczający sposób zabezpieczyć swój byt materialny i ulżyć swemu losowi. Jałmużna jest jednym z podstawowych sposobów, by ten fakt minimalizować, jeśli nie można go całkowicie wyeliminować. Polega ona na dzieleniu się z bliźnim tym, co posiadam, w imię sprawiedliwości, ale przede wszystkim, miłości i miłosierdzia. Winna zależeć od moich możliwości, od tego, kim jestem, co robię, jaką zajmuję pozycję w otaczającym mnie środowisku? Być może otrzymałem to wszystko, aby teraz służyć swoimi możliwościami tym, którzy sami nie mogą zatroszczyć się o siebie? Dajemy z miłości dopiero wówczas, gdy sprawiedliwie rozporządzamy własnymi dobrami. Jest ona ofiarą nie z tego, co mi zbywa, lecz bezinteresownym darem, podzieleniem się tym, o co sam muszę często zabiegać, czego mi brakuje. Dlatego jest to dar miłości. Należy się tu jednak wystrzegać: pychy (satysfakcji) w dawaniu, oraz uzależnianiu od siebie jej biorcy, ponieważ niszczą one czystą intencję. Dopiero w świetle tych wypaczeń można zrozumieć słuszną uwagę Jezusa, który zachęcał do dawania jałmużny w ukryciu (Mt 6,3-4). (źródło)
Praktycznym wyrazem rozumnie postrzeganej jałmużny, czyli dzielenia się miłością była możliwość oddania krwi w specjalnym Mobilnym Centrum Poboru Krwi po każdej z dzisiejszych mszy świętych. Tzw. krwiobus został sprowadzony do naszej parafii przez Przewodniczącą Rady Powiatu w Szydłowcu p. Anitę Gołosz oraz ks. proboszcza Grzegorza Stępnia. Dzięki tej inicjatywie, każdy z parafian miał szansę podzielić się z bliźnimi najwyższym dobrem – częścią samego siebie, ofiarować, tak jak nasz Zbawiciel, swoją własną krew dla drugiego człowieka! Idealna jałmużna w Roku Miłosierdzia. Więcej o akcji poczytać możemy na stronach Krwiod@wcy w sieci.