W hołdzie księdzu Janowi
Wybaczcie Czytelnicy, jeśli dziś będzie zbyt osobiście. Ale ksiądz Jan, to niemal dwadzieścia lat życia naszej parafii, a więc i mojego życia. Dorastałem z ks. Dereniem. To on w siódmej klasie poprosił, żebym zaczął służyć do mszy. Pamiętam, jak z drugim chłopakiem z mojej wsi skracaliśmy sobie drogę do kościoła przez zamarznięte łąki, gdzie nasz proboszcz instruował nas osobiście, dzwonić dzwonkami a jak gongiem, jak podawać pierwsze wino a jak drugie. Pamiętam, jakim pietyzmem cechował się tamten kurs – czy komuś dzisiaj zależy, gdzie uderzyć drewnianą pałką, by dźwięk gongu podczas podniesienia był czysty i donośny? Ks. Janowi zależało – mawiał, że trzeba uderzac na samym skraju, inaczej ton będzie piskliwy, metaliczny, fałszywy. Ta skrupulatność to był znak rozpoznawczy ks. Jana – liturgia nie mogła być byle jaka, kościół niedbale posprzątany a życie na kartę rowerową. Mój kolega szybko zrezygnował, ja zostałem do dziś.
W każdą niedzielę zastanawialiśmy się, czy ksiądz Dereń nie wyjdzie dziesięt minut przed mszą św. i nie powie – dzisiaj nauczymy się nowej piosenki! Nie cierpiałem tego, serio! Ks. Dereń był uparty w tej mierze i nie poprzestawał, dopóki cały kościół nie śpiewał wspólnie. Tak na szybko, mogę z pamięci podac trzy tytuły piosenek nauczonych przez ks. Jana: “Przystąpmy do szopy”, “Kiedy w cichą spokojną jasną noc” czy “Stary krzyż”. Kto wie, czy moja wrażliwość i intuicja muzyczna nie są jakimś podświadomym pokłosiem nauk księdza Derenia.
Wracając dziś z pogrzebu ks. Jana słuchałem mojej ulubionej składanki piosenek. Gdy po raz kolejny usłyszałem “Tak, tak, Panie” uświadomiłem sobie, że w jakimś sensie jest o życiu naszego byłego Proboszcza. W wieku młodzieńczym odpowiedział Bogu “Ty wiesz, że Cię kocham” i poszedł za Nim, mając odwagę żyć dla “tej miłości”. W odchodzeniu księdza Jana dźwięczy ostatnia zwrotka tej piosenki: „Gdy byłeś młody, chodziłeś dokąd chciałeś, gdy będziesz stary, kto inny cię opasze. I poprowadzi dokąd ty nie chcesz”. Ks. Jan planował swoją pogodną starość w Mirowie, mawiał, że odremontuje organistówkę i będzie w niej czekał na śmierć. Kto wie, czy nie marzył, by zapowiedzieć kiedyś swojego następcę tak, jak kiedyś wprowadził do parafii jego wielki poprzednik, ks. Bonawentura Stachura, który powiedział coś w stylu “Ten młody okrąglutki, czerwony jak jabłuszko księżyk będzie waszym proboszczem”. Bóg, splatając okoliczności, zdecydował jednak inaczej. Ks. Jan podjął się ostatniego duszpasterskiego wyzwania – objął probostwo w Żarnowie. I to właśnie tu spotkała go śmierć i tu odbyło się pożegnanie, z którego relacja poniżej.
Przed wyjazdem do Żarnowa, by po oraz ostatni dotknąć lodowatej ręki mojego Proboszcza, który przez całe życie był jednym z najcieplejszych ludzi, jakich miałem zaszczyt poznać, postanowiłem do mojej składanki dodać kolekcję piosenek Rubika. W jednej z nich, Dorota Jarema powtarza jak mantrę słowa:
Ponad kasztany
I umieranie
Kiedy konieczność
Moja nadzieja
Że śmierć jest krokiem
W światło i wiecznośćOd kiedy myślę
Wlecze się za mną
Tak jak list gończy
Moja nadzieja
że śmierć niczego
We mnie nie skończy
Homilia – ks. Damian Drabikowski, były wikariusz w parafii w Żarnowie, obecnie wicedeyrektor radomskiej Caritas
Pożegnanie – ks. Adam Myszkowski, dziekan dekanatu żarnowskiego
Przemówienie – dr Krzysztof Nawrocki, Wójt Gminy Żarnów:
Pożegnanie w imieniu młodzieży:
Przemówienie – ks. Marcin Wojciechowski, wikariusz parafii w Żarnowie
Egzorta ks. biskupa Piotra
Galeria zdjęć: