W krzyżu miłości nauka
Jak trudno jest nawet zacząć myśleć o męce naszego Pana Jezusa Chrystusa. Słowa czasami zawodzą. Jeśli ktoś, kto nie był chrześcijaninem, poprosiłby nas o wyjaśnienie, co oznacza dla nas cierpienie i śmierć Chrystusa na krzyżu, trudno byłoby wyrazić to słowami. Nasze emocje sięgają powierzchni i przeszkadzają. Nie możemy o tym mówić. Właściwe słowa po prostu nie chcą przyjść.
Wielu ludzi wycofuje się i zamyka się w sobie podczas nabożeństwa w Wielki Piątek, kiedy czyta się opis ewangelii o męce Chrystusa. Wielu z nas obserwuje procesję ludzi, którzy czczą krzyż w milczeniu. Jeden po drugim, każda osoba dokonuje głębokiego oświadczenia o swojej miłości do Jezusa na swój wyjątkowy sposób. Słowa nie są potrzebne. Emocje rysują się na twarzach i wyrażają się w mowie ciała. Słowa mogą zawieść gdy kontemplujemy śmierć Chrystusa, ale nasze serca są niezawodne. Serce ma swój język, ale miłość najtrudniej wyrazić.
Święty Piotr z trudem radził sobie z emocjami, kiedy żołnierze przyszli po Jezusa. Natychmiast obronił go swoim mieczem i odciął ucho niewolnikowi najwyższego kapłana. Czasami działamy, zanim pomyślimy, kiedy nasze emocje wymykają się spod kontroli. Ale Jezus uspokoił sytuację, mówiąc Piotrowi, aby odłożył swój miecz, ponieważ musiał zrobić to, czego chciał jego Ojciec.
Uważamy, że dobrze znamy historię o męce i śmierci Jezusa Chrystusa na krzyżu, ponieważ słyszeliśmy ją od wielu lat. Jednak to, co zauważamy o męce Jezusa Chrystusa, jest z każdym rokiem trochę inne. Na przykład, po tym, jak żołnierze aresztowali Jezusa, Piotr stał z niewolnikami i strażnikami ogrzewając się ogniem, ponieważ było zimno. Czy kiedykolwiek myślałeś o tym, że jest zimno lub trochę chłodno w dzień, w którym Jezus został ukrzyżowany? Wszystkie filmy, które oglądaliśmy na temat męki Jezusa, pokazują jak bardzo się pocił, ale może jednak nie było zbyt ciepło. Zimno jest czymś, o czym nawet nie myśleliśmy, kiedy Jezus umiera na krzyżu, nie nosząc żadnych ubrań, aby go ogrzać. Przestępcy byli również często ukrzyżowani całkowicie nadzy, aby upokorzyć ich jeszcze bardziej, gdy umierali. Każdy strzęp ludzkiej przyzwoitości został zabrany Jezusowi w ostatnich chwilach jego życia.
A jednak Żydzi, którzy przyprowadzili Jezusa do Kajfasza, nawet nie weszli do pretorium, z obawy przed skalaniem się, aby móc zjeść posiłek paschalny. Co jest nie tak z tym obrazem? Jeśli myślimy, że życie czasem nie jest dla nas sprawiedliwe, to powinniśmy pamiętać, że nie było to również sprawiedliwe dla Jezusa Chrystusa.
Żydzi musieli zawsze znaleźć kogoś innego, by wykonał za nich brudną robotę, dlatego nie mogli sami zabić Jezusa. Piłat jednak nie chciał się z tym pogodzić. Musimy go więc nieco usprawiedliwić. Piłat nie był nawet Żydem, ale uznał, że Jezus nie jest zwykłą osobą. Czy zauważyliście reakcję Piłata po tym, jak Żydzi powiedzieli mu, że Jezus jest winny, ponieważ stał się Synem Bożym. Pisma święte mówiły: „Gdy więc Piłat usłyszał te słowa, bardziej się przeląkł ”.
Jezus współczuł losowi Piłata, który został wplątany w bardzo trudną sytuację, której nie chciał być częścią. Jezus to zrozumiał i nie potępił człowieka, który skazał go na ukrzyżowanie. Jezus powiedział Piłatowi: „
Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry. Dlatego większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie ”. Jezus złagodził nawet winę swego kata.
Kiedy Jezus został ukrzyżowany, Piłat umieścił napis w trzech różnych językach, stwierdzający, że Jezus był Królem Żydów. Na prośbę arcykapłanów o zmianę napisu powiedział: „Com napisał, napisałem”. Nawet Piłat rozpoznał, że Jezus nie jest zwykłym człowiekiem. Nie chciał mieć nic wspólnego z jego śmiercią i chciał, żeby wszyscy wiedzieli, że naród żydowski był winny zabicia go.
Na szczęście dzisiejsza relacja ewangelii o śmierci Jezusa na krzyżu nie jest tak szczegółowa, jak czytania z Niedzieli Palmowej. Czytanie ich nadal jest bardzo trudne, tak bardzo, jak trudne jest myślenie o cierpieniu Maryi, gdy stała pod krzyżem, patrząc, jak jej syn umiera. Ból musiał być jak nóż wbijający się w jej serce, zgodnie z przepowiednią Symeona w dzień, w którym Maryja i Józef ofiarowali małego Jezusa w świątyni. Jak mogła wytrzymać ból, stojąc bezradnie, podczas gdy jej syn poniósł tak straszną śmierć, obserwując, jak jego życie powoli się wymyka nie mogąc nic uczynić?
Jezus nie mógł nic zrobić, by złagodzić jej ból, gdy patrzyła, jak umiera, ale oddał ją Janowi. Oddał swą matkę Janowi, aby ją kochał i opiekował się nią dla niego po tym, jak odszedł. Potrzebowali się nawzajem. Potrzebowaliby siebie nawzajem, aby przetrwać dni, które miały nastąpić. Maryja potrzebowała Jana, ale Jan także potrzebował Matki.
Potrzebujemy także Maryi w naszych własnych chwilach słabości. Kiedy cierpimy nad własnymi rodzinami. Kiedy życie staje się za dużo. Zbyt trudne. Zbyt trudne do opanowania przez nas samych. Nie zawsze jesteśmy tak silni jak ona. Jesteśmy słabsi od Maryi. Kiedy nasza własna wiara słabnie i nie jesteśmy już tak pewni naszego własnego życia, powinniśmy starać się pamiętać o tym, co Jezus powiedział w ostatnich chwilach swego życia na ziemi, „Oto matka twoja”.
Maryja jest teraz naszą matką. Prowadzi nas z powrotem do syna. Wszystko, co nam trzeba wiedzieć o życiu, znajduje się w śmierci Jezusa Chrystusa na krzyżu, w krzyżu miłości nauka.