Oktawa Bożego Ciała
Chociaż od reformy liturgicznej z 1955r. w powszechnym kalendarzu liturgicznym zostały tylko dwie oktawy – Bożego Narodzenia i Wielkanocy, to jednak na prośbę episkopatu Polski w naszym kraju nadal zwyczajowo świętujemy osiem dni po uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Jezusowej. Obowiązuje w tych dniach zielony kolor szat liturgicznych a najważniejszym znakiem szczególnym obchodów oktawy są procesje wokół koscioła urządzane w niektórych kościołach oraz święcenie wianków ostaniego dnia oktawy. W dawnych czasach jednak, oktawa Bożego Ciała miała szczególny charakter, o czym pisze Zygmunt Gloger:
Wieniec w starych pojęciach Lechitów był godłem cnoty, symbolem dziewictwa i plonu. Dziewczęta stroiły głowy w wianki z ruty i kwiatów, których nosić nie wolno było mężatkom. Ślubny wieniec był zawsze ostatnim, który zdobił czoło panny. Przy dożynkach i okrężnem, wieniec uwity z kłosów wszelakiego zboża i kwiatów polnych, jako poetycki symbol zebranych plonów, zanosiła gospodarzowi najdzielniejsza żniwiarka.
W Polsce zwyczaj zanoszenia wianków do kościoła i poświęcenia ich w oktawę Bożego Ciała był równie powszechny. Były to wianuszki małe jak dłoń, uwite z pachnących krzewów, ziół i kwiatów. Woń ziół uważana była bowiem za symbol cnoty, a Kościół w modlitwie, którą odmawiał kapłan przy ceremonii poświęcenia wianków, prosił Boga, aby przyjął do wiecznej szczęśliwości wonne cnoty tych, którzy składali Bogu na ołtarzu wieńce i pęki pachnącego ziela. Był to piękny i rzewny zwyczaj.
Wieńcami zdobiono monstrancje przez całą oktawę Bożego Ciała. Potem wieńce te przechowywano w domach przez cały rok, przypisując im cudowne własności. Należało nimi bowiem okadzać chaty przed nadchodzącą burzą, obory i dobytek wypuszczany na wiosnę pierwszy raz w pole, bowiem chroniło to od zarazy i wszelkich nieszczęść. Wianki powinny być uwite z rozchodnika, kopytnika, bobownika, niezapominajek i macierzanki. Z każdej chaty przynoszono je po kilka. Zdobiły one monstrancje, ołtarz, albo też drzewka, którymi umajano ołtarz w Zielone Świątki. Wianki te ubrane bywały jeszcze bratkami i zazwyczaj czerwoną tasiemką. Po oktawie każda gospodyni przychodziła po swój wianek do kościoła i zawieszała go nad drzwiami stajni, obory i izby. Tak się działo w Krakowskiem.
W Wielkopolsce zaś, w ostatnie nieszpory Bożego Ciała, splatano wianki z lipiny, jabłecznika, dzikich goździków, rozchodnika, macierzanki, targownika, rosiczki i innych ziół, a po nabożeństwie obłamywano gałązki zieleni, którą były ubrane ołtarze, tj. brzeziny, lipiny, wierzby, topoli i olchy. Gałązki te — przyniósłszy do domu—zatykano wśród konopi, lnu i kapusty, aby robactwo nie zniszczyło tych roślin.Na Podlasiu, w dawnej ziemi bielskiej, nad Narwią, starzy ludzie, szanujący dawny zwyczaj, powiadali, że w wielu domach wito po dziewięć maleńkich wianków (w każdym razie liczbę nieparzystą), każdy wianek z innego ziela. Ziołami tymi były: macierzanka, kopytnik, rozchodnik, nawrotek, rosiczka, mięta, ruta, stokroć i barwinek. Wianki takie kładziono pod podwaliny nowo budującego się domu, w stodole pod pierwszy przywieziony z pola snopek zboża, kadzono nimi dzieżę chlebną (poważny i pełen poszanowania sprzęt w domu polskiego rolnika), okadzano także chorych na gardło. Wierzono np., że rozchodnik i macierzanka rozpędzają chmury gradowe.
Na Mazowszu wito wianki wyłącznie z ziół polnych, mianowicie z macierzanki, rozchodnika, kopytnika, rosiczki czyli bożej rosy i nawrotka. Ziołami tymi w wigilię św. Jana Chrzciciela okadzano po trzykroć krowy, aby mleka nie traciły, zawieszano je na czerwonej tasiemce u rogów. Dzieżę także okadzano, by chleb dobrze w niej rósł. W Galicji, w oktawę Bożego Ciała święcono wianki uwite z rozchodnika, lubczyka, kopytnika, nawrotka, targownika, macierzanki i dzwonków. Kładziono je w rogi stodół albo też zawieszano nad drzwiami stajen, okadzając nimi nowo budowane domostwa.W niektórych okolicach zioła i kwiaty układano w wianek na paskach papieru, z wypisanymi na nich słowami z Ewangelii św. Jana: „A Słowo Ciałem się stało i mieszkało między nami”. Cztery Ewangelie, czytane podczas uroczystej procesji Bożego Ciała, przepisywano na oddzielnych kartach i poświęcano w kościele, następnie zaś zakopywano w czterech rogach niwy, aby chroniły ją cudownie od burzy i gradów. Na Podlasiu lud mocno wierzył, że dym poświęconych ziół — szczególnie bylicy — unosząc się nad kominem z żarzących się węgli rozpędza chmury piorunowe.
Procesje Bożego Ciała bywały bardzo wspaniałe i wystawne. Zamożniejsze rodziny ubiegały się o wznoszenie i ubieranie ołtarzy własnym kosztem i czyniono to z niezwykłym przepychem. W starych zapiskach notowano: „Za dawnych gospodarzy był świątobliwy zwyczaj, że na czterech miejscach (na wschód, na zachód, południe i północ) miewali zakopane świętości. Zapraszano kapłana, aby z Przenajświętszym Sakramentem objeżdżał w koło zboże w polu i granice posiadłości, bowiem zwyczaj taki chronił przed gradobiciem i innymi nieszczęściami”.
Po procesji w oktawę Bożego Ciała odbywała się corocznie w Krakowie najweselsza uroczystość ludowa zwana Konikiem Zwierzynieckim. Zwyczaj Konika powstał, jak wieść niesie, dla uwiecznienia pamięci zwycięstwa odniesionego nad Tatarami przez mieszczan w oktawę Bożego Ciała u bram Krakowa.
Zaraz po procesji wszyscy udawali się w stronę ulicy Zwierzynieckiej, w której ukazywał się Flis ze Zwierzyńca, ubrany w czerwony strój i tatarski turban na głowie, w żółte buty. Siedział on na drewnianym jaskrawo przystrojonym koniu i machał w ręku buławą włóczek. Obok niego kilku „Tatarów” z proporczykami, a przed nim—jeden z chorągwią czyli orszak tatarskiego wodza wraz z jego wschodnią muzyką. Wódz tatarski, harcując na swym koniku, bije ludzi buławą, zmuszając do popłochu. Spotkawszy włóczków, gdy ci zatoczą nad nim trzykrotnie proporzec z białym orłem, uważa się za zwyciężonego i uderza czołem przed pałacem biskupów krakowskich. Wtedy tłum wiedzie go na Rynek, gdzie dalej harcuje na swym koniku. Wrzawa i popłoch znaczą wszędzie obroty tatarzy na, który złączywszy się z włóczkami, z powagą wodza powraca na ich czele na Zwierzyniec, gdzie cały ten obrzęd doroczny kończy się biesiadą włóczków zwierzynieckich. Dzieje istotnie zapisały pogrom trzeciego najazdu Tatarów pod murami miasta, za co Leszek Czarny — idąc za jednomyślną radą panów — uwolnił w nagrodę Kraków od wszelkich ceł. Porażka Tatarów nastąpiła, jak twierdzi podanie, pod bramą Wiślną i w oktawę Bożego Ciała.