Krzyż końca czasu
W średniowieczu jerozolimska bazylika Grobu Pańskiego traktowana była jako centrum świata. To tu dokonało się misterium odkupienia i tam ma się dopełnić pełnia czasu. Każdy mijający rok przybliża nas do końca dziejów, jeśli nie w skali globalnej i apokaliptycznej, to przynajmniej w tej osobistej. Z każdym rokiem przybliża się godzina naszego zbawienia, czas sądu nad światem i wypełnienie się biblijnych przepowiedni. Wcześniej każdy z nas zda relację ze swej miłości w godzinie swej śmierci. Zegar, symbol nadchodzącej wieczności tyka a kolejne kartki chudnącego kalendarza lądują w szeolu kosza na śmieci. Koniec roku uświadamia nam, że Jezus jest panem czasu. By doświadczyć wieczności, wędrujemy do stóp krzyża, które jest centralnym ośrodkiem chrześcijaństwa w Polsce.
Słowo uwielbiam niedoskonale oddaje mój stosunek do Świętego Krzyża. Każdego roku staram się odwiedzić najstarsze polskie sanktuarium kilka razy z aparatem i ciągle na nowo odkrywam, że starożytne mury nie przestają mnie fascynować. Wracam tu jak łania do strumienia. Za każdym razem odkrywam nowe ujęcie tej samej rzeczywistości, które sprawia, że na ekranie wygląda świeżo i niebanalnie. Staram się znaleźć nowe kadry dla doskonale znanych miejsc, nowe ujście tej samej prawdy o pięknie. Świętokrzyskie sanktuarium to niewyczerpany temat inspiracji, tak jak nauka o Krzyżu Świętym jest niekończącą się lekcją wiary.
W 2016 lat po narodzeniu Chrystusa, w ostatnim dniu roku, ponownie dźwigam mój ciężki fotograficzny plecak – idąc na górę krzyża wypada chyba nieść jakiś ciężar. Puszcza Jodłowa w zimowej odsłonie prezentuje się równie pięknie jak wiosną czy jesienią, chociaż wędrówkę utrudnia nieco zamarzający śnieg. Mam szczęście – trafiamy na tzw. złotą godzinę, kiedy świat skąpany jest w złotym świetle chylącego się ku zachodowi słońca. Próbuję różnych ujęć, jakgdyby chcąc przeanalizować problem z różnych stron. Znajduję nowe perspektywy, nowe sposoby spojrzenia na wyświechtany temat. Zdecydowanie odrzucam szerokie kąty – nie znajduję w nich prawdy i piękna, szerokokątne obiektywy mają tendencję do zniekształcania obiektów znajdujących się na brzegach kadru. Do tego szeroki kąt jest taką narracyjną pornografią – pokazuje dosłownie wszystko, nie zostawiając miejsca na tajemnicę. Wolę teleobiektywy, które pokazują tylko fragment rzeczywistości. Z tych odłamków wyobraźnia pozwala ułożyć obraz świata, tak jak fragmentaryczne narracje tworzą fabułę postmodernistycznej powieści.
Wieje, jak to w świętokrzyskiem (notabene, Święty Krzyż należy do diecezji sandomierskiej!) więc wchdozimy do środka. Po uchyleniu ciężkich drzwi czeka nas kolejna niespodzianka – gigantyczne choinki rozstawione są na wirydażach średniowiecznej budowli, nadając jej wybitnie świątecznego uroku. W kościele znajdujemy malowniczą multimedialną szopkę – po wrzuceniu pieniążka aniołek mówi Bóg zapłać a z głośników dobywaja się kolędy.
Opuszczamy sanktuarium. Zaczyna się ściemniać. Po drodze ostanie kadry po obróbce wychodzą jakieś takie symboliczne – półksiężyc uwięziony w przestrzeni dwóch krzyży zdaje się przypominać o muzułmańskiej rzezi chrześcijan na Bliskim Wschodzie, kieruje myśli ku Objawieniu Świętego Jana.
I tak kończymy ostatnią fotograficzną przygodę tego roku. Dziękuję wszytskim czytelnikom za ten wspaniały wspólny rok. Było Was nieco ponad 14 tysięcy i odwiedziliście stronę parafii 23,5 tysiąca razy. Mam nadzieję, że zostaniecie na tej stronie w Nowym Roku, jeśli tylko uważacie, że jest nadal potrzebna, ciekawa i daje wam materiał do zadumy. Do siego roku i nie zapominajcie, że Chrystus jest panem czasu!