W poszukiwaniu światła
Słowo fotografia wywodzi się z języka greckiego i oznacza pisanie światłem. W istocie, pomijając zawartość zdjęcia, to światło decyduje nie tylko o doskonałości warsztatowej, ale o samym być albo nie być danego ujęcia. Brak odpowiedniej ilości podających fotonów na matrycę (kiedyś film) oznacza niedoświetlenie, zaś nadmiar – prześwietlenie, przepał zdjęcia. Współczesna elektronika i oprogramowanie do obróbki zdjęć pozwala w pewnym stopniu niwelować skutki deficytu i nadmiaru światła, w wielu przypadkach automatyka aparatu zdejmuje z osoby robiącej zdjęcie odium konieczności myślenia. Kreatywna fotografia wymaga jednak ingerencji człowieka i ustawienia istotnych parametrów ręcznie tak, aby zrealizować postawiony sobie zamysł ujęcia. Dojrzała fotografia jest więc w jakimś sensie goethowskim poszukiwaniem światła. Tym razem zaprowadziło mnie ono w mrok listopadowej nocy na cmentarz, gdzie trwa odwieczna chrześcijańska dychotomia mroku i światła…