Z Mirowa do Medziugorie, cz.9 – W drodze do domu
Każda pielgrzymka, to próba zbliżenia się do Boga, a spotkanie z Nim sprawia, że wszystko staje się nowe. Życie Abrahama, Mojżesza czy Szawła nie było już takie samo po krzaku odwiedzinach anioła, krzaku gorejącym i upadku z konia. Bóg, który obajwiał się im w znakach, nie przestaje się w ten sposób komunikowac z nami. Duch Święty i dziś ma ręce pełne roboty.
Ostatni dzień naszej wędrówki tak po ludzku wypełniał smutek. Trzeba było zostawić rajskie widoki i niemal namacalną bliskość Gospy, by wrócić do prozy codziennej egzystencji. Ale każdy z nas wiedział, że teraz już wszystko będzie inne, że Bóg wypełni swe obietnice. Kolejne etapy tego dnia zbliżały do nieubłaganej chwili rozłąki z braćmi w wędrówce, z którymi zdążyliśmy się związać jakąś szczególną więzią. Msza święta w Tihalinie, śpiewy i świadectwa w autokarze, ostatnie wspólne rozmowy i posiłki z pewnością zostaną w pamięci każdego z nas. Niektórzy z nas, wciąż pozostają ze sobą w kontakcie telefonicznym lub komunikatorowym, śledzą swoje życia na Facebooku. Niektórzy zaś, stali się po prostu częścią życia…
Od pielgrzymki mija już rok. Ostatnie miesiące były czasem intensywnych zmian w życiu autora tego bloga, których apogeum ma nastąpić już wkrótce. Mam nadzieję, że Gospa, która najpierw nauczyła mnie modlitwy i zawierzenia Bogu a potem cudownie ingerowała w mój świat, będzie towarzyszyć w mojej Kanie Galilejskiej, a jeśli kiedyś zajdzie taka potrzeba, stanie pod krzyżem. Dwie pielgrzymki do Medziugorie nauczyły mnie kochać Boga, bliźniego i siebie samego. Nadal uczę się, nadal oblewam egzaminy w szkole życia, ale przynajmniej konsekwentnie zdaję do następnej klasy. Za tydzień kończę podstawówkę i rozpocznę szkołę średnią Gospy! Pokornie proszę Czytelników o modlitwę…
Galeria zdjęć:
Wideo: