My, jak ptacy na wędrówce
W 153. rocznicę wybuchu największego polskiego zrywu narodowego wyruszył z Szydłowca X Marsz Szlakiem Powstańców Styczniowych 1863R. W dniach 22 do 24 stycznia, młodzi ludzie zrzeszeni w Związku Strzeleckim, wędrowali spod szydłowieckiego Rynku Wielkiego do Wąchocka. Komendantem Marszu był st. insp. ZS Roman Burek. Po drodze, uczestnicy Marszu zatrzymywali się w Kierzu Niedźwiedzim, Zbijowie Małym i Mircu. Autor strony miał przyjemność brać udział w postoju zorganizowanym na terenie naszej parafii w sobotę 23 stycznia w PSP w Zbijowie Małym, której gospodarzem jest p. dyrektor Wiesława Anna Bilska.
Nim przejdziemy do sprawozdania z uroczystości, warto wspomnieć związki ziemi mirowskiej i szydłowieckiej z Powstaniem. W XIX w. tereny nasze należały do znajdującego się w zaborze rosyjskim województwa sandomierskiego. Naczelnikiem wojskowym ziemi sandomierskiej został płk Marian Melchior Langiewicz, który przybył tu z zagranicy na początku stycznia 1883r. Podczas narady w Radomiu wytypowano 8 miejscowości, na które zaplanowano dokonać ataku po wybuchu Powstania: Białaczów, Bodzentyn, Iłża, Jedlnia, Łagów, Opatów, Kozienice i Szydłowiec. W tych miasteczkach mieściły się bowiem tzw. mniejsze garnizony wojsk rosyjskich. W noc styczniową napadu dokonano jedynie na 3 garnizony: Bodzentyn, Jedlnia, i Szydłowiec. Na Bodzentyn atak poprowadzili bracia Dawidowiczowie z Suchedniowa, na Jedlnię Narcyz Figetti z pierwszym oddziałem z Radomia a na Szydłowiec sam Langiewicz. Naczelnik wyznaczył 3 punkty zborne: Jastrząb, Szydłówek i najważniejszy Sadek. Szydłowiec stać się miał, punktem lokalizacji późniejszego ataku sił powstańczych i uderzeniowych na garnizon tzw. większy w Radomiu. Naczelnik dysponował w Szydłowcu siłami około 300-400 ochotników. O dalszych losach ofensywy czytamy na stronie Związku Strzeleckiego:
(Langiewicz)Podzielił oddział na 3 grupy. Pierwszą, dowodził kapitan August Jasiński, któremu przypadł atak na rotę żołnierzy rosyjskich rozlokowanych w domach na rynku katolickim. Drugą, Langiewicz wraz z ludźmi przybyłymi z Radomia, których przyprowadził Korycki oni mieli zająć koszary od strony Kielc. Trzecią dowodził inż. Bernard Klimaszewski z ludźmi przybyłymi z Suchedniowa, oni mięli zająć magazyn wojskowy. W Szydłowcu stacjonowały 2 kompanie (roty) pułku mohylewskiego w sumie 400 żołnierzy pod dowództwem mjr Rüdigera. Niestety, nie udało się przeprowadzić ataku z zaskoczenia. Stało się to za sprawą żydów z Jastrzębia (Mendel Konowecki i Abram Lubelski), którzy otrzymali po 40 rs. nagrody za uprzedzenie o napadzie. Powstańcy atakując miasto nie opanowali magazynu z bronią i ,, efektami” wojskowymi. Uznali się zwycięzcami, oszołomieni pierwszym ogniem bojowym zaczęli fetować swój chrzest bojowy i szukać odprężenia w licznych żydowskich wyszynkach. Nieprzyjaciela ani nie zniszczono, ani nie rozbito, przy tym nie przestrzegano zasad konspiracji oraz nie ubezpieczono się. Lekkomyślnie stracono owoce zwycięstwa.
Formując oddziały i wyznaczając dowódców nie przypuszczał Langiewicz, że spóźnione przybycie na punkty koncentracji pod Szydłowcem fatalnie zaciąży nad wynikiem całej akcji. W Jastrzębiu nierozważna konspiracja Wiśniewskiego, tam zgromadzeni z okolicznych miejscowości od godzin południowych manifestując swoją siłę do powstania się sposobili. W kościele wysłuchali modlitwy za pomyślność Ojczyzny, potem śpiewali hymny patriotyczne i dziarskie. Uderzenie na Szydłowiec było zaplanowane na godzinę 24.00 dnia 22/23 stycznia. Naczelnik Langiewicz uderzył na Szydłowiec dopiero o godzinie 2,00, a w tym czasie przekazano donos. Tymczasem mjr Rüdiger nie marnował szansy i o godzinie 7,00 zaatakował miasto. Atak przyniósł mu całkowity sukces. Powstańcy zostali rozbici. Z rąk carskich żołnierzy zamordowanych zostało 36 mieszczan za okazaną pomoc powstańcom. Jeńców, jak podał ,,Żurnał wojennych diestwij”rosjanie wzięli podobno około 70, przyznając się do własnych strat 4 zabitych, 10 rannych i tyluż zaginionych. Między tymi jeńcami było 40 powstańców i 30 mieszczan z Szydłowca. Zwycięzcy nie oszczędzili nawet starego proboszcza Aleksandra Malanowicza, którego zbitego nahajkami przywiązali do kibitki i popędzili wraz z jeńcami do Radomia.
Nie zrealizowawszy koncepcji koncentracji sił w Szydłowcu, Langiewicz z niewielką grupą najdzielniejszych wiarusów podążył do Wąchocka, gdzie była wyznaczona zapasowa koncentracja wojsk powstańczych.
Wiadomo, że w drodze z Szydłowca do Wąchocka Langiewicz i jego oddział wędrowali w okolicach Kierza Niedźwiedziego – w tamtejszym lesie po dziś dzień znajdują się groby poległych powstańców.
Trasa z Kierza do Mirca musiała obejmować tereny należące do dzisiejszego Zbijowa i dlatego co roku upamiętniający marsz Langiewicza członkowie szydłowieckiego Związku Strzeleckiego zatrzymują się w tutejszej szkole.
Uczestnicy marszu zostali powitani przez ludowy zespół Niedźwiadki, a następnie udział wzięli w programie artystycznym przygotowanym przez Joannę Orczykowską i Joannę Dwojak, nauczycielki z PSP w Zbijowie Małym wraz z uczniami:
PG w Mirowie Starym :
-Milena Marlica
– Karolina Seweryn,
PSP w Zbijowie Małym :
– Karolina Łukawska
– Daniel Mamla
– Kacper Podgórski
-Kacper Maciejczak
– Miłosz Woliński
– Patryk Napora
– Bartosz Góźdź
– Patrycja Piętak
Mottem uroczystości był wiersz Mieczysława Romanowskiego:
Co tam marzyć o kochaniu,
O bogdance, o róż rwaniu,
Dla nas nie ma róż!
My – jak ptacy na wędrówce –
Dziś tu, jutro na placówce
Może staniem już.Co śni serce, niech raz prześni!
W twarde życie twarde pieśni
Niech wiodą jak w tan.
A miast ręce – rękojeści
Szczery uścisk, gdy obwieści
Z niebios chwilę Pan!Szczęście, dola później może!
Ach, lecz tylko Ty wiesz, Boże,
Co tam spotka nas.
Ty wiesz, komu uśmiech miły,
Komu kwiaty na mogiły
Niesie przyszły czas.
Zapis wideo piosenek z występu:
Wśród gości honorowych znaleźli się:
- płk Witold Gniecki z MON-u
- mjr Sławomir Sońta- Związek Piłsudczyków -Radom
- starszy sierżant ZS Wojciech Piotrowski- członek Komendy Głównej ZS
- kompanijny ZS – Adam Dłużniak – komendant oddziału Częstochowa
- starszy kompanijny ZS dr Leszek Sykulski – szef wydziału szkolenioweg
- starszy sierżant ZS Andrzej Górski- komendant oddziału Szydłowiec
- sierżant ZS Paweł Rodzaj – Świdnica
- drużynowy ZS Mariusz Naływajko
oraz:
- Wójt Gminy Mirów Artur Siwiorek
- Wójt Gminy Jastrząb Andrzej Bracha
- Przewodniczący Rady Gminy w Mirowie Piotr Gołosz
- Sekretarz Gminy Jastrząb Jan Gula
- członkowie Rady Gminy w Mirowie oraz przedstawiciele UG w Mirowie
- dyrektor PSP w Mirowie Jan Ulewiński
Po występie, wójtowie gmin Mirów i Jastrząb uhonorowali medalami osoby związane z przygotowaniami obchodów rocznicy Powstania Styczniowego (w Mirowie – Marsze Szlakiem Powstańców Styczniowych; w Jastrzębiu – Rajd Rowerowy Szlakiem Powstańców Styczniowych).
Odznaczeni z Mirowa:
- Wiesława Anna Bilska
- Joanna Kowalik
- Piotr Gołosz
- Jan Ulewiński
- Alicja Wójcik
- Beata Seweryn
- Jacek Kiełbasa
- Joanna Dwojak
- Joanna Orczykowska
Odznaczeni z Jastrzębia:
- Katarzyna Włodarczyk
- Katarzyna Figarska
- Michał Gajewski
- Barbara Tarka
- Sylwester Minda
- Tomasz Witkowski (w zastępstwie medal odebrała Edyta Parszewska – Biber)
- Jan Gula
Na koniec uczestnicy zostali zaproszeni na poczęstunek przygotowany przez rodziców dzieci uczęszczających do PSP w Zbijowie Małym.
Przy tej okazji składam gorące podziękowania dla Wójta Andrzeja Brachy za uhonorowanie mnie medalem X Marszu Szlakiem Powstańców Styczniowych. To dla mnie wielki zaszczyt i wyróżnienie. Muszę jednocześnie wyjaśnić mirowskim Czytelnikom strony, jaki był mój wkład w upamiętnianie Powstania. W maju ubiegłego roku uczestniczyłem czynnie w przygotowaniach do I Rajdu Rowerowego Szlakiem Powstańców Styczniowych na trasie Orónsko – Kowala – Jastrząb. Nad zalewem w Jastrzębiu prowadziłem piknik rodzinny, którego jedną z licznych atrakcji był wielki konkurs wiedzy o Powstaniu. Zachowałem w pamięci słowa urodzonego w pobliskim Odrzywole Stefana Brykczyńskiego, które odczytałem wtedy na rozpoczęcie Pikniku:
I po co to? Zadaję sobie takie pytanie pisząc moje wspomnienia, bo nie wiem, czy za sto, sto pięćdziesiąt lat od tych wydarzeń, będzie to komu jeszcze do czego potrzebne? Podobne pytanie kołatało mi się w głowie, gdy wczesną wiosną 1863r. niesłi mnie rannego towarzysze broni, których garstka ocalała z ostatniej bitwy. Przyroda przygotowywała się na cud odrodzenia a my ginęliśmy nie doczekawszy odrodzonej Polski. I po co to wszystko? Myślałem wtedy – po co ten trud i cierpienie? A jednak ziarno rzucone w ziemię nie zmarniało i choć przyszło czekać długo, wydało plon wolności.
Zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z uroczystości: