Rezurekcyjne refleksje
Pamiętam różne rezurekcje. Czasami śnieg skrzypiał pod stopami celebrujących zmartwychwstanie Chrystusa mirowian, a starsi ministranci (kiedyś do mszy świętej służyło wielu wiekowych ojców a nawet dziadków) przebąkiwali o kalesonach. Innym razem wiosna witała ciepło Zmartwychwstałego, rzadko przypominam sobie deszcz. Najczęściej na początku procesji było jeszcze ciemno, chociaż nie jest to regułą. Śp. ksiądz Dereń niezmiennie witał nas starochrześcijańskim pozdrowieniem “Chrystus zmartwychwstał!”, na które nowi ministranci nie umieli właściwie odpowiedzieć. My, doświadczeni wiedzieliśmy, że mówi się “Prawdziwie zmartwychwstał, Alleluja!” i sami czasami dla zrobienia dobrego wrażenia witaliśmy się tym zwrotem. Co roku ks. Jan opowiadał o tym, że o północy nasłuchiwał iłżeckich tarabanów i w zależności od pogody słyszał je bądź nie słyszał. Przez zakrystię przewijali się strażacy, którzy wchodzili tylnymi drzwiami, normalnie zamkniętymi na klucz. Największą atrakcją było “padanie strażaków”, wykonywane przez doświadczonych członków OSP, na dźwięk słów pieśni “Wesoły nam dzień dziś nastał”. Procesja ruszała, z księdzem niosącym monstrancję z Najświętszym Sakramentem na czele (poprzedzonym tylko krzyżem z latarniami i ministrantami z kadzidłem). Jego ręce podtrzymywane były przez strażaków, tak jak ręce Mojżesza trzymającego laskę podczas którejś z bitew. Przód procesji zawsze szedł nieco szybciej od ogona, w związku z czym co jakiś czas wydawana była komenda, żeby się zatrzymać, aż reszta procesji wyrówna szyk. Zazwyczaj zmarznięci, wracaliśmy po trzech okrążeniach do kościoła, by odśpiewać “Ciebie Boga wysławiamy”. Do dziś pozostał mi szczególny sentyment do tego hymnu i słucham go w najważniejszych momentach mojego życia, np. wracając ze szpitala, w noc, kiedy urodził się mój syn…
Ogólny zarys rezurekcji nie zmienił się przez te lata. Zmieniali się księża biorący udział w procesji, zmienia się skład procesji – wielu z parafian już zmarło, na ich miejsce urodzili się nowi, część zmieniła parafie, przybysze uzupełnili skład miejscowych. I chociaż patrząc na rezurekcyjną procesję widać zmiany zachodzące we świecie, to jednak jedno pozostaje niezmienne – Chrystus, który umarł przybity do krzyża i po trzech dniach zmartwychwstał dla naszego zbawienia! Jemu w tych dniach oddajemy chwałę oczekując, że kiedyś razem z Nim powstaniemy z martwych do nowego życia!
Tyle wspomnień autora tej strony. Dziś, dzięki zdobyczom techniki, możemy zarejestrować ważne wydarzenia parafialne i wrócić do nich w przyszłości, jeśli ogarnie nas refleksyjny nastrój. Niech poniższy film będzie pamiątką tegorocznego świętowania Chrystusowego zwycięstwa nad śmiercią i szatanem przez mieszkańców parafii Mirów.